Pierwszy wywiad z Zoë Field z Field of Roses przeprowadziłam tutaj na blogu Floret way back w 2016 roku, kiedy chciałam dowiedzieć się więcej o ruchu farmer-florist w Nowej Zelandii. Od dawna podziwiam Zoë z daleka i bardzo chcę kiedyś osobiście odwiedzić jej farmę.
Tej jesieni (wiosna na południowej półkuli) Zoë wydała swoją pierwszą książkę, Lost & Found, a ja miałam szczęście dostać egzemplarz do recenzji z wyprzedzeniem. Lost & Found nie przypomina niczego, co kiedykolwiek widziałam – jest jak książki typu „szukaj i znajdź”, które uwielbiałam jako dziecko, ale stworzone dla miłośników kwiatów! Wspaniale jest zobaczyć unikalną perspektywę Zoë przez obiektyw jej aparatu.
Dziś jestem podekscytowana, że mogę opublikować nowy wywiad z Zoë i mieć okazję podzielić się z Wami jej pracą i wspaniałą książką, która jest obowiązkowym dodatkiem do Waszej kwiatowej biblioteki.
TDziękuję za ponowne dołączenie do nas Zoë i gratuluję nowej książki! Minęło sporo czasu od naszego ostatniego wywiadu z Tobą – czy możesz zdradzić, jak zmieniły się sprawy od naszej ostatniej rozmowy na blogu?
Bardzo dziękuję za ponowne zaproszenie. Cóż, jedna rzecz się nie zmieniła, nadal jesteśmy tylko ja i mama pracujące w terenie. Powiedziałabym, że kierunek naszej działalności zmienił się z dostarczania kwiatów hurtowo na tworzenie z naszymi kwiatami. Czy to poprzez organizację imprez, bukiety, warsztaty, czy też naszą książkę. Farma jest ciągle rozwijającą się historią – zawsze zaskakują miejsca, do których prowadzi.
Lost & Found łączy dwie Twoje największe pasje – kwiaty i fotografię – i jest absolutną ucztą dla oczu! To taka radosna, zabawna książka i fajnie było dostrzec kilka paczek z nasionami Floret wplecionych w kilka Twoich wspaniałych zdjęć – doceniamy miłość! Jak wpadłaś na ten pomysł? Czy jako dziecko lubiłaś książki typu „szukaj i znajdź”?
Tak, jako dziecko uwielbiałam książki typu „szukaj i znajdź”. Bardzo inspirowały moją wyobraźnię i zabawę. W trakcie przeszukiwania stron wciągały mnie w ich świat. Chciałam odtworzyć tę samą radość, którą odczuwałam w dzieciństwie, ale w dorosłym wydaniu, łącząc moją miłość do kwiatów i natury, ale wciąż zachowując tę zabawę.
Myślę, że prosta czynność szukania przedmiotów w pewien sposób zwalnia tempo, tak jakbyśmy spacerowali po ogrodzie, biorąc pod uwagę każdy najmniejszy szczegół. Myślę, że to jest właśnie magia tej książki. Wyobraziłam sobie, że ludzie wracają do stron i za każdym razem znajdują coś, co mogli przeoczyć, a strona odsłania się bardziej z każdym spojrzeniem.
Wygląda na to, że wiele z tych „wymyślonych kreatywnych postaci” i ich uroczych winiet jest inspirowanych Twoim własnym życiem. Trudno wybrać, ale myślę, że „Pszczelarz” jest moim ulubionym. Czy miałaś na myśli każdą z postaci zanim stworzyłaś zdjęcie typu „szukaj i znajdź”, czy też ujawniły się one w trakcie procesu twórczego?
Miałam listę postaci, więcej niż potrzebowałam. Wiele z nich było inspirowanych moim własnym życiem, inne przez innych twórców z mojego otoczenia, takich jak „Pszczelarz”, „Artysta”, „Garncarz” i „Muzyk”. Szłam przez pole i kwiaty zaczynały odzwierciedlać ich historie.
Miodowe róże dla „Pszczelarza”, sepiowe chryzantemy dla „Fotografa”, puszyste piwonie dla „Florysty”, błotniste irysy dla „Garncarza” – ich światy powoli odsłaniały się kwiat po kwiatku, w formie, fakturze i kolorze. To było bardzo org.w tym sensie. Współpracowaliśmy z uroczą Julie Atkinson-Dunn, która brała każdą winietę i pisała piękną historię inspirowaną nią, dodając kolejną warstwę do każdej postaci.
Wiem, że Twoja farma kwiatowa i studio projektowe Field of Roses to prawdziwa rodzinna sprawa. Czy Twoja mama Sue była w ogóle zaangażowana w tworzenie Lost & Found?
Mama zdecydowanie była zaangażowana, jest deską rozdzielczą dla wszystkich moich pomysłów. Wspaniale pomaga je rozwijać, zadaje właściwe pytania i widzi rzeczy, które ja często przeoczam. Zaczęłam układać kwiaty, wplatać przedmioty, kwiatek po kwiatku. Byłabym tak blisko ukończenia, jak tylko mogłam, a wtedy zawołałabym do niej: „Mamo!”. Była gdzieś na polu, trzymając wszystko w garści, zwykle pieląc, to jej ulubione zajęcie (dosłownie). Potrzebowałem jej świeżego spojrzenia na to, gdy dokonywaliśmy ostatecznych poprawek. Biegałyśmy tam i z powrotem z pola, zbierając te ostatnie drobiazgi, aż obie byłyśmy zadowolone.
Uwielbiam wszystkie palety kolorów i piękne kolekcje kwiatów, które prezentujesz w całej książce. Czy masz trudności ze zdobyciem tych unikalnych odmian, ponieważ mieszkasz w bardziej odległym miejscu? Czy możesz podzielić się swoimi ulubionymi źródłami?
Jest to zdecydowanie książka, którą mogłam zrobić dopiero teraz, po latach zbierania roślin z różnych miejsc. To może być prawdziwe polowanie na skarby tutaj w Nowej Zelandii, śledzenie tej nieuchwytnej rośliny, którą oglądałeś na zdjęciach z północnej półkuli. Powiedziałbym, że zaczyna to być łatwiejsze dzięki temu, że coraz więcej dostawców nasion i szkółek łapie trendy.
W tym miejscu chciałbym podziękować Sarah Hawkless z Emerden, od której przez lata kupowałem nasiona i rośliny. Dostarcza ona najpiękniejsze nasiona jaskierków, anemonów i kwiatów ciętych zza oceanu.
Mam wrażenie,
że naprawdę pomogła zmienić tutejszy krajobraz kwiatowy, ułatwiając nam zdobycie tych specjalnych odmian, o których wcześniej mogliśmy tylko pom
arzyć.
Jesteście w środku lata w Nowej Zelandii, podczas gdy my kończymy zimę na półkuli północnej. Czy dokonałeś w tym sezonie jakichś odkryć, którymi jesteś zachwycony? Szczególnie interesuje mnie, czy są jakieś nowe odmiany róż, bez których nie możesz żyć!
Przez zimę usunęliśmy wiele róż, które nie radziły sobie najlepiej. Mówiłam, że zmniejszamy skalę, ale w końcu wykorzystaliśmy to jako dobrą wymówkę, aby zaopatrzyć się w więcej. Naprawdę chcę mieć na polu piękną kolekcję róż wyhodowanych w Nowej Zelandii, dlatego testuję wiele nowych odmian z Matthews Roses. Bob Matthews jest znanym hodowcą róż w tym kraju, a jego rośliny są zawsze najzdrowsze w naszym bloku.
To był ciężki sezon dla róż, więc mam wrażenie, że moje nowe odmiany nie zdążyły zabłysnąć tak, jak w normalnych warunkach. Jednak jak dotąd moją ulubioną różą jest 'Ziggy’ (na zdjęciu powyżej), wielobarwna róża o złotej morelowej podstawie z domieszką burgundu i czerwieni truskawkowej – można z nią tworzyć naprawdę zabawne projekty. Uwielbiam wszystko, co ma wielokolorowe plamki – róże, dalie, cynie – kocham je wszystkie.
Widziałam na Instagramie, że połączyłaś siły z Flora Forms na Wiosenne Warsztaty Urnowe, które wyglądały bardzo magicznie! Czy możesz powiedzieć nam więcej o tym doświadczeniu i czy masz jakieś nadchodzące warsztaty, w których ludzie w Twojej okolicy mogliby wziąć udział?
Tak, w tym sezonie współpracowaliśmy nadja warsztaty z Rhondą z Flora Forms, która ma farmę około 20 minut od nas. Poznałyśmy się na konferencji dla hodowców kwiatów kilka lat temu i od tamtej pory cieszymy się ze wspólnej pracy. Myślę, że wszystkie rzeczy są o wiele bardziej zabawne, gdy współpracujesz, to idealny przepis na przepływ pomysłów.
Rozbijamy nasz używany namiot Raj i wypełniamy go kwiatami z obu naszych gospodarstw. Rhonda jest garncarzem i tworzy naczynia, a mama jest świetną kucharką, więc ubija dla wszystkich uduchowiony posiłek. To piękny dzień, a jednocześnie relaksujący i przyziemny, idealne doładowanie.
Planowaliśmy więcej warsztatów w tym sezonie, ale pogoda była przeciwko nam, więc teraz mamy oczy ustawione na wczesną wiosnę i robimy plany na wrzesień.
Dziękuję bardzo, Zoëza poświęcenie czasu na podzielenie się z czytelnikami Floret tym, co robisz i swoją piękną nową książką. Jestem tak podekscytowana, że kopie są w końcu dostępne dla nas tutaj w Stanach. Wiem, że był to nie lada wyczyn dla Ciebie i Twojego wydawcy i tak wielu ogrodników będzie wdzięcznych za Twoje wysiłki.
Aby uczcić wydanie nowej książki Zoë, Lost & Found, rozdajemy pięć egzemplarzy. Aby mieć szansę na wygraną, wystarczy zamieścić poniżej komentarz, w którym napiszesz, jaki rodzaj książki najbardziej interesował Cię w dzieciństwie i jak pomogła Ci ona ukształtować to, kim jesteś jako osoba dorosła. Zwycięzcy zostaną ogłoszeni 7 marca.
Aby dowiedzieć się więcej i nawiązać kontakt z Zoë, odwiedź jej stronę internetową i śledź ją na Instagramie i Facebooku. Książka Lost & Found jest dostępna w Amazon, Barnes & Noble, lub w Twojej ulubionej księgarni.
12 lutego tropikalny sztorm Gabrielle uderzył w Wyspę Północną Nowej Zelandii, powodując silne wiatry, lawiny błotne i poważne powodzie, które przesiedliły tysiące ludzi w społecznościach wiejskich. Skontaktowaliśmy się z Zoë, aby dowiedzieć się, jak możemy pomóc, a oto jej odpowiedź.
Cyklon Gabrielle uderzył w nasz region w zeszłym tygodniu, powodując zniszczenia w regionach Hawkes Bay, East Coast i Northland w Nowej Zelandii. Skala zniszczeń przekracza wszystko, co kiedykolwiek widziałam, tak wiele osób straciło wszystko, a wiele jest nadal odciętych od świata, bez możliwości wjazdu i wyjazdu. Obrazy i historie docierające z tych miejsc są naprawdę rozdzierające serce. Darowizny można przekazać na fundusz Czerwonego Krzyża Nowej Zelandii Disaster lub mam link do listy różnych organizacji bezpośrednio pomagających tym w bardziej wiejskich społecznościach.
Jeśli chodzi o nasze gospodarstwo, liczymy się z tym, że mamy szczęście, nasza rodzina jest bezpieczna, podobnie jak nasze pole kwiatowe położone na szczycie wzgórza, jednak mieszkania nad rzeką w naszej posiadłości zostały dotknięte przez wody powodziowe. Mój niesamowity tata ciężko pracował, otwierając dostęp do dróg, przenosząc muł i odbudowując uszkodzone ogrodzenia i rurociągi, bez niego bylibyśmy zgubieni. Przed nami jeszcze wiele pracy, ale w porównaniu z innymi mamy niesamowite szczęście i liczymy nasze błogosławieństwa.
Uwaga: Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu, siedź spokojnie; mamy filtr antyspamowy, który wymaga od nas zatwierdzenia komentarzy przed ich publikacją.
Floret tylko listy firm i produktów, które kochamy, używać i polecam. Wszystkie opinie wyrażone tutaj są nasze własne i Floret nie oferuje treści sponsorowanych lub przyjąć pieniądze za redakcyjne recenzje. Jeśli kupisz coś za pomocą linków detalicznych w tym poście, Floret może otrzymać niewielką prowizję. Dziękujemy za wsparcie!